Zasady poszukiwania dobrych składek


#dla agenta / piątek, 28 grudnia, 2018

Kilka prostych zasad poszukiwania dobrych składek ubezpieczeniowych:
(Uwaga! Nie wszystko będzie oczywiste 🙂)

1. Wiadomo… Nie rób szkód.
Każda szkoda to informacja dla ubezpieczyciela. Ale też…

1a. Drobna szkoda to też jest taka informacja. Dlaczego? Bo… duże ryzyko, że kolejna szkoda będzie większa. Tak mówią statystyki.

1b. Szkoda nie z Twojej winy? Lepiej.
Ale znów statystyki pokazują, że rośnie wtedy prawdopodobieństwo kolejnej szkody. Czasem znów „nie z Twojej winy”, za co zresztą ubezpieczyciel też czasem zapłaci (zależnie od zakresu ubezpieczenia). Przede wszystkim rośnie zaś prawdopodobieństwo, że i Ty spowodujesz szkodę! Naprawdę.
No, ale też nie rośnie bardzo mocno… Dla ubezpieczeń komunikacyjnych, przy generalnie dobrym kliencie, to może być na przykład wzrost z zaledwie 2,7% do 3,2% w skali roku. A więc dalej bardzo mało! Mało, bo 3,2% oznacza, że taki klient ma szkodę co… 31 lat. To wciąż bardzo dobry klient.
Choć taki wzrost prawdopodobieństwa oznacza też podwyżkę składki o… ponad 18,5%. Czyli na przykład z 500 zł do 593 zł…

2. Miej jednego (dobrego i sprawdzonego) agenta.
Dość powszechnie wiadomo, że banki odnotowują każde zapytanie klienta o kredyt. I klient, który o kredyt pyta w 5 kolejnych bankach, po prostu zaczyna być mniej wiarygodny…
Mało kto wie, że podobnie zaczyna dziać się w ubezpieczeniach. Z tą różnicą, że ubezpieczyciele nie wymieniają się informacjami między sobą. Nie wolno im. Ale notują w swoich systemach, czy dany klient nie dopytywał o składkę zbyt często… przez agenta A, agenta B, C, D, E… Przecież ci wszyscy agenci „podłączeni są” do tych samych ubezpieczycieli X, Y, Z…
I klient, który o składkę pyta zbyt często, niekoniecznie bywa lubiany. No, chyba że to naprawdę cudowny, złoty klient. Bez szkód, w najlepszym ubezpieczeniowo wieku, z dziećmi nie takimi bardzo małymi, ale i bez ryzyka, że zaraz wsiądą za kółko…
Z tym że tacy „złoci” klienci nie pytają 5 agentów o składki… Pomiędzy agentami chodzą najczęściej klienci „z problemem”. I dodatkowo (czasem znacznie) pogarszają swoją historię….

3. Jeśli już jesteśmy przy finansach…
Ubezpieczyciele coraz częściej zwracają uwagę na standing finansowy klienta. To, czy ktoś jest bogaty czy biedny, też ma oczywiście swoje znaczenie. Ale do tego nie potrzeba analizy z BIK-u. Przecież ubezpieczyciel / agent widzi, czy klient ubezpiecza samochód wart 5 tys. zł, 50 tys. zł, czy 500 tys. zł. Albo dom za 200 tys. zł czy za 2 mln zł.
Dla ubezpieczyciela ważniejsza jest zmiana statusu finansowego. Ci, którym pogarsza się status finansowy, gwałtownie stają się znacznie gorszymi, bardziej szkodowymi klientami. Od strony psychologicznej sprawa jest prosta – zaczynają się po prostu stresować. O próbach wyłudzeń (które też się zdarzają…) nie wspominając…
A ubezpieczyciel chętnie weźmie w kalkulacji pod uwagę to, co może się stać z klientem w przyszłości. Zwłaszcza wtedy, gdy dotychczasowy przebieg ubezpieczeń klienta nie wskazywałby na nic bardzo niedobrego.

3a. Ubezpieczyciele zaczynają sprawdzać finanse klientów, bo to… najłatwiejsze.
Ale oczywiście jest więcej czynników, które mogą wpływać na ocenę ryzyka. Najprostsze przykłady innych „życiowych” sytuacji, przy których gwałtownie rośnie prawdopodobieństwo szkody:
– rozwód,
– poważna choroba kogoś w najbliższej rodzinie.
Niestety trudno pytać „czy Pan / Pani będą się rozwodzić?” albo „czy Pan / Pani dziecko jest śmiertelnie chore?”. Tradycyjny ubezpieczyciel przez swojego agenta takich pytań nie zada (przynajmniej na razie). Ale wiedza o takich sytuacjach może być przewagą, kiedy ubezpieczenia zechciałby sprzedawać Google lub Facebook….

4. Internet.
W Polsce, od wielu, wielu lat, bardzo wielu ludzi wieszczy, że „ubezpieczenia już przechodzą do internetu”. No i od wielu, wielu lat wygrywa… agent ubezpieczeniowy. Lepiej rozumie klienta, lepiej klienta obsługuje i….
…jak pokazuje praktyka – agent jest tańszy.
Wie co zaznaczyć, albo… czego nie zaznaczać. Wie, gdzie i jak poszukać. Porusza się swobodnie w (obiektywnie – trudnych) procedurach ubezpieczeniowych. I wygrywa.
Nie ma zresztą problemu, by agenta sprawdzić. Strony internetowe ma wielu ubezpieczycieli. Są porównywarki. Niejeden klient przychodzi zresztą do agenta od razu z „wyzwaniem”:
„W internecie to mi policzyło składkę X złotych!”
Co prawda klient nie zawsze wie, co kliknął, nie zawsze wie, że po wpisaniu pełnych danych składka wzrośnie. Nie musi tego wiedzieć…
…bo od tego ma właśnie dobrego AGENTA UBEZPIECZENIOWEGO.

Zobacz post na Fb.